piątek, 3 lipca 2015

Rozdział pierwszy.

Krzysiek

Po partii chińczyka, którą rzecz jasna przegrałem, zaproponowałem wyjście na miasto, lecz przenikliwy urok Dawida Kubackiego zadziałał na Lilkę, a ta uległa i zgodziła się zagrać jeszcze raz. Tak więc siedziałem znudzony jak mops na fotelu, z twarzą podpartą na dłoniach i obserwowałem ruchy przeciwników oraz Klemensa, który nie chciał z nami zagrać, a siedział przy wyspie w kuchni i zawzięcie o czymś myślał. Odkąd w mieszkaniu pojawiła się Lilka, Murańka stał się nieobecny, niedostępny i lekko zdenerwowany. Po niej nie widziałem aż takiego spięcia, ale również musiałem przyznać, że ona wcale nie była lepsza. Widząc Klemensa uśmiech znikał z jej ust, mniej mówiła. Znali się. Ale skąd? Przecież mieszkała na drugim końcu Polski! 
- Możemy już przestać grać w tego pieprzonego chińczyka? - zwróciłem się do nich, kiedy naszła moja kolej na rzut kostką. 
- Nie chcesz grać, bo przegrywasz? - Dawid idiotycznie się zaśmiał. 
- Bo mnie to nie jara tak jak ciebie. - odparłem z przekąsem. 
Kubacki przewrócił oczyma, zaś dziewczyna pośpieszyła mnie z rzucaniem, bo jedynie blokowałem kolejkę. Patrząc na ich wesołe twarze, złapałem w garść wszystkie swoje pionki, wrzuciłem je do pudełka i odszedłem od stolika, kierując się do kuchni po coś do picia. Wyciągnąłem szklankę z szafki, po czym nalałem do niej trochę gazowanego napoju i szybkim haustem opróżniłem całą zawartość. 
- Co robisz wieczorem? - zapytał Klemens, przymykając laptopa. 
- Masz jakieś propozycje? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. 
- Może by tak zrobić wjazd na chatę Maćkowi albo Miętusom? Ewentualnie pójść do jakiegoś klubu i dobrze się napić. 
- A ty nie miałeś dziś jechać do Agnieszki? - zapytałem.
- Miałem, ale zmieniłem zdanie, bo nie mam nastroju. - mruknął, sięgając po kubek nad moją głową, do którego miał zamiar wrzucić te swoje ziółka na lepsze trawienie. Ohydnie to śmierdziało, nie mogłem nawet przejść koło tego naparu, a on to bezceremonialnie pił i nawet się nie krzywił. Z nim coś ewidentnie było nie tak. 
- Widzę właśnie. - powiedziałem. - Zapytam Dawida i Lilkę czy chcą iść z nam. 
- Ona musi iść? - popatrzył na mnie z ukosa, w oczach kryjąc złość. 
- Wiem, że masz z nią jakiś problem, ale skoro jest gościem to tak, musi. - odstawiłem szklankę na blat szafki, po czym odwróciłem się na pięcie i spowrotem pojawiłem się w salonie.

Klemens

 - Trzy kieliszki czystej. - zwróciłem się do barmana, siedząc na wysokim krześle przy barze. Facet zrobił zamówienie dla dziewczyny siedzącej obok mnie, po czym zabrał się za spełnianie mojego życzenia. Od kwadransa to właśnie on był jedyną osobą, z którą jeszcze tutaj rozmawiałem, bo nawet chłopaki zbzikowali i zajęli się koleżaneczką Krzyśka. Ciekawe co by było gdyby o wszystkim wiedzieli.. 
- Stary, chodź do nas! - spojrzałem kątem oka na uśmiechniętego Dawida i pokręciłem głową. Nie zniósłbym patrzenia na nią jeszcze tutaj. I tak będę skazany na to przez kilka najbliższych dni, choć w głowie obmyślam chytry plan wprowadzenia się na ten czas do Agnieszki. Byłbym wtedy bliżej niej i małego, a to przecież same korzyści. - Przyszedłeś z nami, a nawet  nie chcesz chwili posiedzieć. - mruknął, zabierając gotowego drinka z lady. Wzruszyłem ramionami, opróżniając zawartość kieliszka. Gorzkawa ciecz przeleciała przez moje gardło zostawiając delikatnie palenie w przełyku, ale w żaden sposób nie pomogła mi zapomnieć o wszystkich problemach, o których teraz myślałem.
- Kto by pomyślał, że los nas jeszcze ze sobą zetknie. - usłyszałem donośne prychnięcie, gdy szedłem w stronę męskiej toalety.
- Kiedyś i tak musiałoby to nastąpić. - odparłem z przekąsem i chciałem ruszyć dalej, lecz zręcznie zastawiła mi przejście, a nie miałem zamiaru na przepychanki z napierającym tłumem. - Możesz się odsunąć? Chcę przejść.
- Boisz się, że komuś o tym powiem? - zapytała, mierząc mnie wzrokiem. - Spokojnie, nie jestem aż tak bezmyślna. W końcu sama w tym siedzę.
- Cieszę się. Mogę iść?
- Wydaje mi się, że powinniśmy wreszcie pogadać jak ludzie. W końcu teraz jesteśmy już dorośli, prawda?
- No to super czas i miejsce wybrałaś sobie na pogaduszki. - parsknąłem śmiechem. - Pogratulować gustu.
- Możesz zejść z tej ironii? Chciałam ci tylko powiedzieć, że nie masz się czego obawiać, ale rozmowa nas nie ominie. Skoro już się spotkaliśmy to chyba trzeba pogadać i z tym skończyć albo chociaż zacząć działać w tym kierunku.
- No... Coś jeszcze? - przewróciłem oczyma. Jedyne co było mi potrzebne na ten wieczór to pogawędka z Lilianną - spełnienie marzeń i ukrytych pragnień w stu procentach. Ucieszyło mnie, kiedy odeszła w stronę chłopaków i w końcu dała mi spokój. Choć w głębi wiedziałem, że ten spokój trzymany jest teraz na naprawdę cienkiej, cienkiej lince..

_______________________________

Skoro jest wena to musi być rozdział. ^^
Na reszcie blogów zapewne coś nowego pojawi się w przyszłym tygodniu.
Jak się podoba rozdział pierwszy? ;)
Pozdrawiam i zapraszam na Stefana Krafta, gdzie jest już prolog - http://story-about-stefankraft.blogspot.com/ ;*

4 komentarze:

  1. Rozdział cudowny!♥
    Jestem bardzo ciekawa wydarzyło się w przeszłości,bądź co łączyło Liliannę z Klemensem.
    Mam nadzieję,że niedługo się tego dowiem. :)
    Weny życzę i czekam na kolejny.
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.
    Oby szybko się wyjaśniło to co było pomiędzy Lilką i Klemensem w przeszłości bo strasznie mnie to ciekawi. XD
    Czekam na kolejny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem :)
    Pierwszy się podoba, i to bardzo :) Nie wiem, jak ty to robisz, ale każde opowiadanie jest naprawdę świetne!
    Hmm... co tam się wydarzyło w przeszłości pomiędzy Lilianną a Klimkiem? Wydaje mi się, że mogło ich łączyć coś więcej...
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń