środa, 8 lipca 2015

Rozdział drugi.

Klemens

Miewałem w życiu ciężkie poranki, które najchętniej chciałbym wymazać z pamięci, ale tak masakrycznie  ciężkiego poranka nie miałem chyba jeszcze nigdy w życiu. Nawet po nieprzespanych nocach, bo mojemu synowi wyrastał pierwszy ząbek albo dopadła go kolka i trzeba było uciszać go przez długie godziny nocne. Zimny prysznic nieco mnie orzeźwił i sprawił, że wyglądałem jak normalny człowiek z krwi i kości, a nie kościotrup, któremu stanęło krążenie. Tuż po wyjściu z toalety udałem się do kuchni na poranną kawę, z wielką nadzieją, że czeka już tam Dawid albo Krzysiek z przygotowanym śniadaniem. Byłem strasznie głodny i co chwilę mój brzuch o sobie przypominał. W sumie nie miałem nic w ustach od wczorajszej "kolacji" jaką była kanapka zjedzona na szybko przed wyjściem do baru. Żwawym krokiem wszedłem do salonu połączonego z kuchnią i stanąłem jak słup soli widząc krzątającą się Liliannę. Tylko jej brakowało mi dzisiejszego poranka.. 
- Cześć. - powiedziała cicho, stawiając na stole cztery kubki i dzbanek z kawą. 
- Cześć. - odparłem równie cicho i chłodno, sięgając po czerwony kubek w kropki i nalałem sobie do pełna kawy. 
- Nie wiedziałam, że wstajecie tak wcześnie, gdy macie wolne. - znów jej głos wdarł się do moich uszu. Usiadłem na barowym krześle, uprzednio dając jej odpowiedź na odczepkę i zająłem się przeglądaniem gazety, która była świeża jakiś miesiąc temu, ale żadnemu z nas nie śpieszyło się z wyrzuceniem jej. - Posłuchaj, Klemens... - zaczęła, ale wesoły okrzyk Dawida jej przerwał, a mi jego pojawienie się dało odrobinę rozluźnienia i zebrania myśli. We własnym mieszkaniu czułem się jak ogórek kiszony w małym słoiczku i tylko czekałem na jej wyjazd, który bądź co bądź nastąpić miał za kilka dni, ale skoro już tutaj była to musiałem się przełamać i w końcu poruszyć tematy z przeszłości. Tylko jak można patrzeć w oczy komuś, kto zrobił z ciebie skończonego kretyna, gdy ty starałeś się jak tylko mogłeś? 
- Słuchasz mnie w ogóle? - wrzask Kubackiego sprowadził mnie na ziemię. - Żresz, czy mam zjeść twoją porcję? - zapytał, szczerząc się do nakładającej mu jajecznicę szatynki. 
- Dzięki, nie jestem głodny. - mruknąłem wbrew swojemu brzuchowi, po czym zabrałem kubek i udałem się do swojego pokoju.

Lilianna

- To skoro dziś mamy wolne to może wybierzemy się na miasto? - zaproponował ochoczo Krzysiek. 
- Strzelnica, gokarty albo tani burdel. Co wolisz! - dorzucił od siebie Dawid. Śniadanie w towarzystwie tych dwóch facetów było o niebo lepsze niż zawsze, bo prawie przez cały czas się śmiałam i nie miałam nawet chwili na rozmyślanie o życiu, w którym nadal trwało kilka niedokończonych spraw i które musiałam wreszcie wziąć swoje ręce. 
- Chętnie, ale może jutro albo pojutrze. - powiedziałam, uśmiechając się. - Nie najlepiej się dziś czuje. Głowa mnie boli po wczorajszej imprezie i najchętniej to położyłabym się spać. - upiłam kilka sporych łyków przestygniętej kawy. - Ale wy śmiało możecie iść na miasto i dobrze się bawić. 
- Nie zostawimy cię przecież samej! - zaprzeczył Dawid. 
- Nie będę sama. Przecież Klemens jest w domu. 
- Klemens chodzi jak tykająca bomba od kilku dni. - powiedział brunet. - I pewnie zaraz wymiecie go do tej jego Agnieszki, bo się z tydzień nie widzieli. - dodał. 
- Ja tam mu się nie dziwię, bo jak sobie znajdę narzeczoną to też będę latał do niej jak pies. - zaśmiał się Dawid. 
- Narzeczoną? Klemens jest zaręczony? - bardzo dobrze to wiedziałam od naszej starej wspólnej znajomej, ale czasami trzeba było poudawać głupią, żeby się czegoś dowiedzieć. 
- Od jakiegoś roku, a za dwa miesiące mają brać ślub cywilny. - no proszę, tego akurat nie wiedziałam. - Rodzice ich cisną, bo mają dzieciaka, a nadal żyją sobie jak pączki w maśle. 
- A jak ma na imię ta dziewczyna? - zapytałam. 
- Kurde, widzę, że cię zaciekawił temat. Czyżby Klimek wpadł ci w oko? - zawył blondyn, a ja zareagowałam na to gestem popukania się w czoło. 
- Agnieszka. Ładna taka. - Biegun poruszał brwiami jak lisia podczas godów. - Gdyby nie to, że jest dziewczyną mojego najlepszego kumpla, to mogłoby być różnie. - zaśmiał się. 
- Czyli ja nie jestem twoim najlepszym kumplem?! - oburzył się Kubacki. W czasie gdy kłócili się o ten jakże błahy temat, ja zdążyłam ogarnąć stół po śniadaniu i powkładać naczynia do zmywarki. Skończyło się na tym, że obrażony Dawid pobiegł do łazienki z groźbą, że będzie prostował włosy dotąd aż spali sobie całą głową. Zaś Krzysiek fuknął coś niezrozumiałego pod nosem, po czym ubrał sportową bluzę na siebie i wyszedł z domu. Jeśli to były ich jedyne, "prawdziwe" problemy na co dzień to szczerze zazdrościłam im. 
- Gdzie chłopaki? - zapytał Murańka, opuszczając swoje terytorium, w którym zdążył zmienić wyciągniętą piżamę na koszulę i dobrze dobrane spodnie. Przez moment przemknęła mi myśl, że gdyby nie nasza głupota to teraz ubierałby się tak dla mnie. 
- Dawid właśnie popełnia samobójstwo, a Krzysiek odreagowuje biegając. - odpowiedziałam po chwili ciszy. 
- Popełnia samobójstwo? O co tym razem poszło? - parsknął śmiechem.
- Pokłócili się o to, kto jest tym najlepszym, najlepszym kumplem Krzyśka. 
- Coś nowego w końcu. - westchnął, schylając się po stojące buty. - Ostatnio ciągle żarli się o kabanosa w lodówce, który leży do tej pory i już się klei. 
- Już go nie ma. - powiedziałam. - Ktoś w końcu musiał go wyrzucić. - dodałam, patrząc na jego pytającą minę. - Padło na mnie. - mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. - A mam coś może przekazać chłopakom? 
- Nie... - zaprzeczył. - Chociaż gdyby ich interesowało gdzie jestem to pojechałem do Agnieszki. - wysilił się na wymuszony uśmiech, złapał klucze od mieszkania i wyszedł. To była nasza pierwsza najdłuższa rozmowa od tamtej pory, choć lepszym stwierdzeniem jest powiedzenie, że to była nasza (już) druga wymiana zdań od dwóch lat. 

Klemens

- Moja sukienka ma być skromna, ale ładna. Nie chcę wyglądać jak wieloryb w za bardzo rozkloszowanej, ale też nie chcę wyglądać jak ściśnięty baleron. - mówiła Agnieszka znad laptopa, na którym przeglądała strony z sukniami ślubnymi. Gdyby znała całą prawdę o mojej przeszłości to zamiast sukien szukałaby dobrych ofert na szybkie wakacje, byleby tylko o mnie zapomnieć i uciec jak najdalej. 
- To może weźmy ślub w normalnych dresach i wyciągniętych koszulkach. - nie wiedzieć czemu, ale te słowa przeszły mi przez gardło z trudem. Może dlatego, że...
- Od razu się rozbierzmy. Po co ubrania? - przewróciła oczyma. 
- Zasnął. - szepnąłem, patrząc na małego, a po chwili na Agnieszkę. 
- No to go połóż. - powiedziała i wróciła do przeglądania stron. Ułożyłem małego delikatnie na łóżku, po czym przemierzyłem drogę przez masę zabawek i usiadłem obok Agnieszki, która natychmiast zamknęła laptopa. - Pan Młody nie ma prawa widzieć sukien ślubnych. - powiedziała. 
- A nie tylko Panny Młodej w sukni? - uniosłem brwi w geście zdziwienia. 
- Głupi jesteś. - cmoknęła mnie w policzek, po czym się we mnie wtuliła. - Wiesz, Klemens... Chciałabym żeby nam się dobrze układało, żebyśmy mogli w przyszłości obchodzić złote gody i kochać się tak szalenie jak teraz.. - westchnęła. - Już nie mogę doczekać się naszego ślubu i gdybym tylko mogła przyśpieszyć czas to już byśmy byli małżeństwem. - zaśmiała się, delikatnie muskając moje usta. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, bo sam nie mogłem doczekać się tego dnia, kiedy w końcu zostanie moją żoną, przyjmie moje nazwisko i w końcu staniemy się prawdziwą rodziną, ale teraz gdy pojawiła się Lilianna, a wraz z nią przeszłość, to jakoś niespecjalnie cieszyło mnie, że to coraz bliżej, bo nie wszystkie sprawy były wyjaśnione. - Zaraz wracam. - powiedziała, jeszcze raz cmokając mnie w policzek i wyszła z pokoju.

Klemens:
Spotkajmy się dzisiaj w kawiarni za rogiem naszego osiedla.
Czas w końcu pogadać...
Nacisnąłem przycisk "wyślij" i rzuciłem telefonem na blat stolika. Numer do Lilianny cały czas był na liście moich kontaktów, nie miałem nigdy odwagi, by go usunąć choć wiele razy myślałem sobie, że pewnie już dawno go zmieniła. Jednak wczoraj okazało się inaczej, gdy z czystej ciekawości - po pijaku - zadzwoniłem do niej z zastrzeżonego numeru, a ta odebrała. Jednakże teraz nie było czasu na wspominanie, bo trzeba było ułożyć w głowie logiczne i treściwe rozwiązania, adekwatne do naszej sytuacji..


5 komentarzy:

  1. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Myślałam, że w tym wszystko się wyjaśni.. Czuje, że to może być bardzo interesująca rozmowa i bardzo dużo się z niej dowiemy.. No nic czekam na kolejny rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać! Mam chociaż taki mały cień nadzieji, że Lilka i Klimek będą parą xD Rozmowa będzie ciekawa, i to bardzoo :))
    Czekam na kolejny i do zobaczenia ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Już jestem :)
    No no, zaczyna się robić coraz ciekawiej. Dawid po prostu... w twojej wersji naprawdę wywołuje uśmiech na mojej twarzy :) Mam nadzieję, że Liliana zgodzi się na to spotkanie z Klimkiem. Jakby porządnie, na spokojnie ze sobą porozmawiali, to może by coś z tego wszystkiego jeszcze wyszło... :)
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Tak, to ja :D Powróciłam do domku i mojej literackiej rodzinki. To uzależnia jednak..

    Dawid wygrywa wszystko. Jego poczucie humoru, jak i charakterek jest mega. Mam nadzieję, że Klimek, nasz tatuś i przyszły mąż (oby nie) Agnieszki oraz Liliana wszystko sobie wytłumaczą. :)

    Zapraszam na prolog: http://once-upon-a-dream-michi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No no no jestem ciekawa czy w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni ;) Miejmy nadzieję, że tak bo jestem mega ciekawa o co chodzi ;)
    PS. Zapraszam też do mnie na trójeczkę!
    http://whenidontwant.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń