sobota, 27 czerwca 2015

Prolog

Krzysiek

Ledwie przespaną noc zawdzięczałem mojemu najlepszemu przyjacielowi - Klemensowi, który spędził prawie cztery godziny na rozmawianiu przez telefon ze swoją narzeczoną. Rozumiałem, że zakochanie i te sprawy wymagają dużo czasu, ale ludzie - ile można? Póki jest się kawalerem i nie ma się na głowie kredytu, ględzącej żony i mieszkania do utrzymania to trzeba korzystać ile wlezie. Na miejscu Murańki codziennie chodziłbym pijany, potem śpiewał menelskie serenady pod oknem narzeczonej, która wpierw wyrzuciła by mnie z mieszkania za smród i głupie zachowanie, a na samym końcu poszedłbym do najlepszego kumpla i wypił z nim za nowo odkryty talent wokalny.
 Lilianna:
Piszę do Ciebie chyba z dziesiąty raz. 
Żyjesz, czy mam zamawiać wiązankę? 
Krzysiek:
Umieram w męczarniach, które fundują mi dzisiaj koledzy.
Gdybym umarł to napisaliby w gazecie, nie martw się, słonko! 
Lilianna:
Nie martwię się. Chciałam jedynie się dowiedzieć,
czy nie zmieniłeś zdania i nie wyląduje na ulicy. 
Krzysiek:
Jak to na ulicy? Przyjechałaś? Kiedy? Dlaczego nic nie mówiłaś?!
Lilianna:
Poczekaj, wspomniałam o tym w PIERWSZEJ wiadomości do ciebie.
W kolejnych też poruszałam ten temat, ale jaśnie pan nie raczył 
ruszyć tyłka i tak wyszło, że nic nie wie.
Krzysiek:
Gdzie jesteś? 
Lilianna:
Stoję pod twoim blokiem. Mógłbyś po mnie wyjść. 
Odrzuciwszy na bok poduszkę z główką owieczki, telefon z podłączonymi słuchawkami i puste opakowanie po żelkach, ubrałem stojące w przedpokoju buty i opuściłem mieszkanie zamykając drzwi na klucz, bo jeszcze ktoś mógłby ukraść mi biednego Kubackiego, który z Murańką testował najnowszą grę na Xboxa. Czasami zastanawiałem się dlaczego tak naprawdę zgodziłem się na wynajem mieszkania wraz z nimi, ale potem przypominałem sobie, że w taki sposób nie byłem skazany na płacenie wszystkich rachunków na własne konto, bo oni także musieli wyrzucić trochę grosza z portfela. 
- Na miejscu pana Nowaka to wyrzuciłabym tych dzikusów natychmiast. - jęknęła staruszka ( ewentualnie największa plotkara w bloku ) stojąca na klatce.
- Dzień dobry. - ukłoniłem się z szerokim uśmiechem, i o tyle dobrze, że nie przylepiłem kurzu do szkliwa, bo pasta Colgate mi się skończyła. Pchnąwszy drzwi wejściowe, poczułem przeraźliwy ziąb panujący dzisiejszego dnia na dworze. Skoro nie miałem treningu to spędziłem pół dnia w łóżku, próbując odespać nieprzespaną noc, a drugie pół również zamierzałem spędzić w łóżku z jedzeniem i laptopem podłączonym do słuchawek, bo przecież tam nie dało się normalnie nic zrobić przez ich wrzaski, jęki, krzyki.. Ktoś, kto ich nie zna, od razu pomyślałby, że odbywają się tam homoseksualistyczne orgie, a mnie pewnie wziąłby za burdel tatę! 
- No proszę, żebyś się nie zgrzał. - głos szatynki wyrwał mnie z letargu, więc zwróciłem na nią spojrzenie i posłałem sarkastyczny uśmiech. 
- Na wakacjach nie narzekałaś na moją nagość. - odparłem, biorąc od niej torbę na ramię. 
- Bo miałeś się czym chwalić, a bawełnianą koszulkę widzę u każdego kogo spotkam. - wzruszyła ramionami i wskazała na domofon, na którym sekundę później wstukałem odpowiedni rząd cyfr. 
- Uważasz, że teraz nie mam? - zapytałem, przepuszczając ją w drzwiach. 
- Musiałabym zobaczyć. 
- W takim razie zapraszam; drugie piętro, drzwi numer cztery, od wejścia po lewo jest łazienka, więc z chęcią pokażę ci jaki mamy prysznic. - poruszałem brwiami z łobuzerskim uśmiechem, za co zostałem strzelony w tył głowy od Lilianny. - Uprzedzałem cię, że nie mieszkam sam. Nie uprzedzałem cię jedynie, że..
- Klemens, ty nawet wsadzić dobrze nie potrafisz! - krzyk Kubackiego rozniósł się po całej klatce schodowej. Szatynka przystanęła ze zdumienia, po chwili wybuchając śmiechem, a mi było cholernie wstyd, że ci idioci zawsze musieli zrobić coś w nieodpowiednim momencie. 
- Bo nie ma poślizgu! Gdyby poślizg był to wszedłby bez problemu! - tym razem to krzyk Murańki obiegł klatkę schodową. 
- Nie uprzedzałem cię jedynie, że mieszkam z kolegami. - pokręciłem głową z rezygnacją i przeskoczyłem dwa pozostałe schodki. Bałem się otworzyć mieszkanie, bo nie wiedziałem co mogę tam zastać. Byli zdolni na wszystko, o czym przekonałem się kilka dni temu, gdy wracając z porannego biegania wszedłem do swojego pokoju i zobaczyłem masę pluszaków, różowe firanki i dmuchaną lalkę przykutą do łóżka kajdankami z futerkiem. - Raz się żyje. - pchnąłem drzwi, zmrużyłem oczy jakbym oczekiwał zagłady, ale w mieszkaniu zrobiło się dziwnie cicho. Jednym okiem zobaczyłem jak Dawidowi opadła szczęka i oczy prawie wyszły z orbit. Klemensa nie miałem na widoku, ale musiał być czymś cholernie zajęty, że nie zwracał uwagi na blondasa. 
- Gamonie, to Lilianna. - powiedziałem, odstawiając jej torbę na podłogę. - Przyjechała do nas na... - podrapałem się nerwowo po karku, patrząc na nią i oczekując pomocy. 
- Na kilka dni. - szepnęła. 
- Przyjechała na kilka dni i mam nadzieję, że obejdzie się bez dzikich imprez, głupich żartów i tym podobnych. Rozumiemy... - w ostatnim momencie dostałem śledziem w twarz, gdy zobaczyłem Klemensa siedzącego w szafce pod zlewem. - Możecie mi powiedzieć co tu jest grane? - popatrzyłem na Kubackiego. 
- Przepycham rurę. - mruknął Murańka. 
- Przepycha rurę. - przytaknął blondyn. 
- Przynajmniej będzie wesoło. - dziewczyna poklepała mnie pocieszająco po plecach. W czasie, którym dałem Klemensowi na ogarnięcie zapchanej rury i swojego stanu osobistego, oprowadziłem Lilkę po mieszkaniu, cały czas tłumacząc co i jak, gdzie i kiedy. Kiedy wróciliśmy do kuchni Dawid parzył herbatę, zaś Klemens wychodził z łazienki susząc włosy ręcznikiem. I wtedy popatrzyłem na Liliannę, która patrzyła na Klemensa, a on patrzył na nią i całą trójką mierzyliśmy się wzrokiem. 
- To jest Lilka. - wtrącił się Kubacki, który burzą swoich włosów przysłonił mi cały świat.
- Wiem. - powiedział cicho Klemens. - Mieliśmy okazję się poznać...

Od autorki:
Moje ukochane trio, czyli Klimek, Krzysiu i Dawid. ♥ 
Prolog, którego pisać nie lubię i nie potrafię nadal, może za wiele nie mówić, ale.. będzie ciekawie.
Jeśli się spodoba - zostańcie i komentujcie!
Buźka ;*

8 komentarzy:

  1. Kolejne cudne opowiadanie się zapowiada kochana ;* oczywiście, że z wielką chęcią zostanę i będę koczować na kolejne rozdziały, których już niecierpliwie oczekuję ;P ukochane trio, nono ;D będzie ciekawie, oj będzie... Bardzo spodobała mi się już na początku postać Lilki, nie wiem czemu ale jakoś tak wydaję mi się być podobnie zadziorna i pyskata jak Melka z "Jego spojrzenie, jego dotyk" :)) takie skojarzenie xD nie rozumiem dlaczego piszesz, że potrafisz stworzyć fajnego prologu! Przepraszam bardzo, a to co przed chwilą przeczytałam to co było?! To był moja droga fenomenalny prolog zachęcający do pozostania na tym blogu, co niniejszym czynię ;D ;* życzę dużo weny i do następnego! ;*
    Buziaki Kochana <3 ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie rozumiem dlaczego piszesz, że nie potrafisz stworzyć fajnego prologu!

      Usuń
  2. Jane, że się podoba <3
    Będzie ciekawie *,*

    Pozdrawiam i życzę wenyy ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem i zostaję :)
    Według mnie, prolog jest bardzo fajny, więc nie rozumiem twojego niezadowolenia. Coś czuję, że w towarzystwie takiego tria, na pewno wiele się wydarzy :) W dodatku postać Lilianny jest równie intrygująca.
    Czekam na jedyneczkę ^^
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Prolog cudowny! ♥
    Bardzo,a to bardzo zaciekawiłaś mnie.
    Z niecierpliwością czekam na jedynkę.
    Pozdrawiam i dużo weny życzę!
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Prolog niesamowity, nie rozumiem jak ty możesz uważać, że jest inaczej. Chyba nie chciałabym wiedzieć jaki prolog twoim zdaniem jest genialny.
    Jestem ciekawa kolejnych wydarzeń,
    już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów z najlepszym trio w roli głównej ;).
    Pozdrawiam, Buziole i weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny prolog i nie rozumiem zupełnie Twojego niezadowolenia. Ale cóż..
    Już wyczuwam, że będzie się działo Lilka i Klemens już się znają, cóż może być naprawdę ciekawie.
    Czekam na pierwszy rozdział i życzę dużo weny. <3

    OdpowiedzUsuń